Sesja rodzinna lifestyle stała się ostatnio ” modna”, a ja zajmuję się nią od ponad dekady nie nazywając jej wtedy tak Angielsko 😉
A cóż można by powiedzieć o pracy fotografa rodzinnego ?…. Mówią: pfff prosta sprawa – zbytek możliwości i łatwy zarobek.
W tym artykule nakreślę Wam pokrótce mój romans z fotografią, który trwa już 15 lat.
Ale od początku…
Przedstawiam Wam reportaż tak zwaną sesje lifestylową z przepiękną rodziną. Przepiękną tak samo na zewnątrz jak i w środku. Nazwijmy ich Rodzina K 😉
Moje postrzeganie świata już od najmłodszych lat było z goła inne niż moich rówieśników. Interesował mnie świat, sztuka a przede wszystkim inni ludzie.
Każdego dnia permanentnie i z determinacją uczestniczyłam w ludzkich problemach, rozterkach, radościach i smutkach.
Wzorzec wartości w jakim dorastałam sprawił, że moja pasja, która od lat jest moją pracą w bardzo naturalny sposób stała się częścią mnie. Mając 19 lat zdecydowałam, że zostanę fotografem. Fotografem emocji.
Powiedzenie, że jaram się swoją pracą nie oddaje uczuć jakie we mnie drzemią, gdy wykonuję takie obrazy jak te ze zdjęć z rodziną K 😉 Sprzedam w przerwie na kawę pewien detal o sobie, jeśli ktoś jeszcze nie uświadczył mnie w takiej formie. Otóż jestem totalnym ekstrawertykiem i empatyczną jednostką, która całe życie stara się być najlepsza nie idąc po trupach. Powiecie i co z tego…
Relacja, która widzicie na tych zdjęciach budowana jest przez lata bycia właśnie taką osobą jaką jestem. Moim mottem, życiowym jest sentencja ” Wszystko dzieje się z jakieś przyczyny”. A ja wiem, że poznaję na swojej drodze takich ludzi, którzy budują mnie jako człowieka a uzupełniają jako artystę. Czego nie mogę o sobie powiedzieć, to tego, że jestem rzemieślnikiem. Ta domena wielu fotografów jest mi tak daleka jak Koniec Świata i jeden krok dłużej. W fotografii rodzinnej jestem pochłaniaczem emocji, które zawieram w kadrach. Żadne wypozowane sztuczne zdjęcie nie będzie moim numero uno.
Fakt jest taki, że będąc specjalistą w tym co robię potrafię doradzić wiele rzeczy od stroju do sesji, ustawienia emocjonalnej sceny względem światła po zwykłe spowodowanie uśmiechu. Jednego jednak nie da się uzyskać będąc jedynie specjalistą. Będąc specjalistą w dziedzinie fotografii równocześnie nie będąc po prostu człowiekiem przenigdy nie zrobiłabym takich zdjęć, które kocham w opór.
Rodzince K towarzyszę od lat w ich codzienności. Relacje matki z córkami, sióstr, taty z czeladką kobiecego pierwiastka. Gdy prześledziłabym Nasze wspólne sesje zobaczyłabym z całą pewnością, tą ich autentyczność.
To bycie rodziną przez duże R. Sesja, którą dzięki ich niesamowitej uprzejmości mogę Wam pokazać jest kwintesencją mojej potrzeby odczarowania wszechobecnej sztuczności i pompatyczności fotografii rodzinnej.
Często zdarza się, że rodzice nie chcą uczestniczyć w sesjach twierdząc, że dzieciaki są słodkie niech mają pamiątkę. Moim zdaniem to błąd, który odbije się im czkawką za 15, 20 lat gdy dzieci wyjdą z domu, a wspomnienia zostaną jedynie w ich głowie, bez możliwości retrospekcji z albumem w ręku.
My jako fotografowie zostajemy wpuszczeni do totalnie intymnego miejsca jakim jest rodzina. Gdy spoglądam na moją fotograficzną oś czasu wiem jedno. Jestem członkiem wielu rodzin, jednych mniej drugich więcej.
Ale kto jak nie ja widząc rozwój dzieciaków, zmieniające się relacje z rodzicami, ewoluujące bycie w świecie. Mam jeszcze jeden wielki wręcz monumentalny zaszczyt być w pewnym sensie powiernikiem rodziny.
Co możecie powiedzieć o tych zdjęciach. Ja widzę tętniące miłościom serca, gotowe na wszystko … Bezgraniczne poczucie szczęścia… Powiecie – bajki- hmmm. No cóż, każdy w życiu przechodzi w życiu ciężkie chwile tak ja, jak i moi klienci, ale bycie fotografem rodzinnym nie jest jedynie pokazywaniem pięknych rzeczy. Powiem nawet więcej, tak bardzo idealny świat byłby nudny.
Jestem fotografem, który niejednokrotnie jest świadkiem, focha, kłótni, kiepskiego dnia dziecka czy rodzica. Ale moją rolą jest obrócić to wszystko w dobrą monetę. Gdy słyszę: „Patrz na Panią”, „Uśmiechnij się” wiem, że jest to zupełnie niepotrzebne, a wręcz przeciwnie moimi faworytami są zdjęcia takie jak to poniżej. Zdjęcie z racjonalną w danej chwili dozą zmęczenia materiału, która jest piękna, bo pokazuje prawdziwość relacji.
Uśmiech dziecka jest najpiękniejszą rzeczą na ziemi, a ludzkość powinna być wdzięczna za Nasz zawód, który pozwala Nam rodzicom wracać do tych wspaniałych emocji.
Sesja w domu gdzie dzieci są w swoim naturalnym środowisku i rządzą na swoim własnym boisku pozwala mi utkać koszyk pełen perełek z radością.
Gdy udaje mi się sfotografować pierwszy krok dziecka, pierwszy ząb, czy łzę, która płynie szybciej niż Niagara rośnie we mnie przekonanie, że nawet gdy mnie już nie będzie, dobre emocje pozostaną na długo zamknięte w albumach. Paradoksalnie tu i teraz jest ważne, ale pozostawienie po sobie jakiejś swego rodzaju spuścizny jest mocno kuszącą stroną mojej pracy.
Kończąc ten mój wywód dziękuję za serce i gościnność, za kawkę i wspólne heheszki… za każdą nowinę i radę i za to, że mogłam zrealizować ten właśnie projekt z Wami 😉 Rodzinko K 🙂